25 czerwca 2012

Nawilżanie skóry: Vichy vs. Palmers

Mimo, że pogoda nas nie rozpieszcza, zdążyłam odczuć skutki opalania ale nie na długo. I wcale nie z braku pogody :) ale za sprawą pewnego balsamu. Sprawdziłam dwa balsamy o podobnym działaniu Vichy i Palmers, nie trudno będzie zgadnąć, który jest moim faworytem :)



Marka Palmers oferuje szeroka gamę kosmetyków począwszy od pielęgnacji skóry niemowląt, pielęgnacją skóry w okresie ciąży i okresie laktacji i skończywszy na pielęgnacji skóry problematycznej: rozstępy, blizny.
Cocoa Butter Formula z witamina E to balsam do ciała na bazie masła kakaowego z witaminą E. Doskonale radzi sobie z suchą skórą. Pozostawia ją gładką a efekt z dnia na dzień jest co raz bardziej widoczny. Skóra jest elastyczna i ma ładny koloryt. Wchłania się dość szybko i nie pozostawia tłustej warstwy.
Może być stosowany przez kobiety w ciąży.
Występuje w formie zapachowej (delikatnie kakaowy) i bezzapachowej.
Cena: 200ml około 18pln.







O marce Vichy nie ma co się rozpisywać. Zainteresował mnie krem Nutriextra, jak zapewnia producent jest to koncentrat odżywczo- odbudowujący, bez parabenu i ma lekką, nietłustą konsystencję. 
Produkt dobrze nawilża skórę, dość szybko się wchłania i ma delikatny zapach. Nie stosuję go zbyt długo, powód jest jeden okropnie się lepi. Po aplikacji odczekałam około 20minut, mimo wszystko moje jeansy kleiły się do nóg okropnie. Myślałam, że to minie jednak z końcem dnia było gorzej. Produkt wymęcze ale na pewno nie kupię kolejnego.
Cena: 100ml, 13pln (promocja Superpharm).




Od lewej Palmers; Vichy

Podsumowując: Palmers- dobre działanie, przystępna cena i szeroka gama produktów pielęgnujących do skóry. Jestem pozytywnie zaskoczona działaniem balsamu i na pewno chętnie spróbuję jeszcze kilku innych.  
Vichy- wypadł dobrze, jednak nie lubię jak się do mnie spodnie kleją :/- moje rozczarowanie.



 Zdecydowanie polecam Palmers!




24 czerwca 2012

Viktor & Rolf Flowerbomb La Vie en Rose

Flowerbomb La Vie en Rose to letnia wersja klasycznej Flowerbomb. Czym mnie urzekła? Mimo swojej letniej lekkości ma charakter, jest słodka ale nie przesłodzona, dość intensywna ale nie męcząca. W ciągu dnia zapach dla mnie prawie nie wyczuwalny, mam wrażenie jakby się ulotnił ale tylko pozornie. Dodatkowym ciekawym doznaniem, które cieszy tym razem oko jest kształt flakonika:) 
Co sprawiło, że zainteresowałam się tym zapachem? Skuteczne zarażanie Marti :)




Jest to mój pierwszy flakonik Flowerbomb i mam nadzieję, że nie ostatni. 
Słodki prezent na poprawę humoru, dziękuję :*:*:*

19 czerwca 2012

Pipetto- niezwykłe etui na telefon

 Dziś trochę pourodzinowo o prezencie, który zbiera ostatnio wiele komplementów. Otóż mowa o etui na telefon firmy Pipetto. Bardzo zgrabne, skórzane i eleganckie etui. Wizualnie wygląda jak portfel i może też poniekąd spełniać taką funkcję, ponieważ posiada 3 przegródki na karty. Dołączony jest do niego pasek, który można zaczepić na dłoni/ przegubie dłoni/ nadgarstku, co dodatkowo chroni przed wypadnięciem z ręki. 


Jest to najlepsze i najładniejsze etui jakie do tej pory miałam i bardzo dziękuje za prezent :***

17 czerwca 2012

Giorgio Armani - Maestro Eyeshadow #25

No i stało się :) jestem posiadaczką pierwszego cienia firmy Giorgio Armani Maestro eyeshadow o numerze 25. Cień kupiłam w Douglas'ie i nie obyło się bez przygód. Długo trwało zanim wybrałam ten odpowiedni kolor, miałam ochotę spróbować jeszcze innych ale ograniczyłam się do jednego. Nie mogąc się doczekać już w samochodzie rozpakowałam cień i się zdziwiłam. Był znacznie ciemniejszy i brązowy:/ Zamiast numer 25 otrzymałam 26. Wróciłam do sklepu i odzyskałam "mój" kolor:) przy okazji w ramach przeprosin otrzymałam próbki kremów oraz próbkę podkładu GA. Czasem niecierpliwość może zaoszczędzić nam rozczarowania w domu. W moim przypadku to rozczarowanie kosztowałoby mnie jakieś 540km :/


Kolor jest satynowy,  w odcieniu hmm jogurtowo- różowym z dodatkiem jasno-fioletowych tonów. Bardzo łatwo rozprowadza się na powiece i długo się na niej utrzymuje. Mam wrażenie, że po całym dniu wygląda tak samo jak zaraz po nałożeniu.



Ogólnie byłam bardzo sceptyczna do produktów GA, ale... jestem pod ogromnym wrażeniem. Korcą mnie jeszcze pomadki, podkłady, bronzery i róże i na pewno się im nie oprę :)

9 czerwca 2012

Essie Tart Deco


Lakier Essie Tart Deco w kolorze bardzo letnim, koralowym.Aplikacja jest przyjemna, lakier jest kremowy i ładnie kryje, choć zbyt dużo pociągnięć pędzlem może powodować prześwity na płytce. Pędzel jest szeroki jak w większości lakierów Essie, ale już się do niego przyzwyczaiłam. Utrzymuje się już 7dzień i mam lekko starte końcówki. Nie komentuje swoich przesuszonych skórek, czasem tak bywa :/











Zmieniam temat i przedstawiam "bezcenny uśmiech" mojej Czaczy :D



...zbliżenie na nowe szelki...



...a teraz siadamy wygodnie (niektórzy leżą i zajmują większą część kanapy) 
i oglądamy "Sex And The City"
:)



3 czerwca 2012

Max Effect z MaxFactor

 Dziś mowa o mini lakierze z serii Max Effect firmy MaxFactor. Kolory, które zobaczyłam nie dały mi przejść obojętnie, a że fiolety mi bliskie więc wybrałam lakier w kolorze Fantasy Fire(45). Pierwszy raz kupiłam i próbuję lakier tej marki więc ciekawość moja była ogromna a rozczarowanie chyba jeszcze większe. Fantasy fire jest fioletowy z bardzo drobnym shimmerkiem złoto-zielonym ale to i tak słaby opis w stosunku do tego co widzę :) Lakier słabo kryje, nałożyłam 4 warstwy a i tak przebija. Jednak mimo tych czterech warstw lakier nie tworzy grubej warstwy na paznokciu i bardzo szybko zasycha. Tak jak zapewnia producent jest naprawdę trwały odporny na ścieranie  Dobrze dać pod niego podkład w postaci innego lakieru bardziej kryjącego. Cena około 18pln, jak na lakier mini- drogi.


Podsumowując lakier pięknie prezentuje się w opakowaniu, słabiej na paznokciach:)
Czy próbowałyście tych lakierów?

2 czerwca 2012

Maskara Eyes To Kill - Giorgio Armani

 Po długim czasie regeneracji moich rzęs nadszedł czas na testowanie nowych maskar :) W moje łapki wpadł, wszem i wobec, zachwalany Armani Eyes To Kill Excess.
Czy po użyciu maskary można " zabijać wzrokiem?". Zaraz się okaże.


Szczoteczka jest dość duża, ale nie miałam problemu aby aplikować tusz, dobrze radzi sobie z rozdzieleniem rzęs. Ma ładny głęboki czarny kolor i miałam wrażenie że nadaje połysk rzęsom. Nie kruszy się, nie "robi" też grudek. Przyjemnie pachnie choć nie ma to większego znaczenia- przecież nie wąchamy sobie rzęs :) a może się mylę? ;) Jeszcze jedna rzecz która odróżnia tusz od innych to rękojeść szczoteczki. Mam wrażenie, że jest obciążona co sprawia, że pewnie trzyma się w dłoni. Za tusz zapłaciłam około 25 euro.


bez tuszu




Podsumowanie: drogi tusz z bajerami (cięższa rękojeść niż w innych tuszach), myślę że można znaleźć zamiennik równie dobry, ale polecam jeśli ktoś ma ochotę spróbować.





Czy Waszym zdaniem Armani Eyes To Kill jest "zabójczy"? :)